🚨 Zgarnij kurs AI Engineering 40% taniej! Mamy tylko kilka miejsc. >>CHCĘ WIEDZIEĆ WIĘCEJ<<

SDA / Jak to wszystko się zaczęło? Poznaj historię naszej Akademii.

Jak to wszystko się zaczęło? Poznaj historię naszej Akademii.

Paulina Wojciechowska-Boruta.: Długo zastanawialiśmy się nad tym, jak najlepiej rozpocząć naszą serię rozmów #WannabeIT i postanowiliśmy, że warto zacząć od przedstawienia Software Development Academy. A kto mógłby zrobić to lepiej niż sami założyciele SDA? Poznajcie Piotra i Michała!

PWB: Czy moglibyście opowiedzieć kilka słów o sobie? Kim jesteście? Jakie role dzisiaj pełnicie w SDA?

Michał Mysiak: Jestem współzałożycielem i prezesem zarządu w SDA. Od 2013 roku rozwijamy SDA, przechodząc przez wszystkie etapy rozwoju naszej firmy do momentu, w którym jesteśmy dzisiaj.

Piotr Mazur: Ja jestem wiceprezesem i współzałożycielem SDA. Tak jak Michał wspomniał od 8 lat rozwijamy tę firmę na każdym możliwym etapie jej wzrostu, fajnie będzie tę historię opowiedzieć raz jeszcze. 

P.W.B: Super. W takim razie zaczynając od początku, czy możecie powiedzieć jak się poznaliście?

MM: Poznaliśmy się przez studenckie forum Business Centre Club. Ja byłem przewodniczącym regionu tej organizacji studenckiej w 2009 i chyba 2010 roku. Piotrek z kolei kilka lat po mnie, bo w 2012 i 2013. 

Piotr się zgodził, a zaraz po Sylwestrze przyjechał do nas do biura i rozpoczęliśmy rozmowy na temat tego, co właściwie ta fundacja będzie robić, jaka będzie jej funkcja i jak możemy poprowadzić ją razem. Można więc powiedzieć, że ta nasza wspólna przygoda rozpoczęła się jakieś osiem lat temu. 

PM: Dziewięć. Już prawie dziewięć!

PWB: To może Piotr zdradź nam – zadzwonili do Ciebie, zgodziłeś się i jak to się zaczęło? Jak dalej potoczyła się Wasza historia?

PM: Spotkaliśmy się w biurze z Michałem i powiedział do mnie: „Słuchaj, musisz wymyślić co będzie robić ta fundacja”. Usiadłem, myślałem, zastanawiałem się, rozmawiałem z ludźmi. No i obserwując co się dzieje dookoła tej fundacji w Software House’ie, gdzie cały czas był problem z rekrutacją pracowników pomyślałem, że to jest bardzo szalony pomysł, ale przyjdę z nim, żebyśmy zaczęli tych ludzi kształcić sami, od podstaw. 

Chłopaki spojrzeli na mnie, zastanowili się i powiedzieli: brzmi ciekawie, więc zaczęliśmy to głębiej analizować. Pamiętam, że jednego dnia wzięliśmy kartkę papieru, zaczęliśmy to rozpisywać, wymyślać pierwszą nazwę dla projektu, który wówczas nazwaliśmy CODE 2.0. Miał on zdefiniować cały nowy system nauczania programowania. Zaczęliśmy rozmawiać z programistami, którzy wtedy byli dookoła nas – oczywiście wszyscy pukali się w głowę i mówili, że to jest niemożliwe do zrobienia, ale stwierdziliśmy okej, spróbujemy. 

No i tak zaczęliśmy poszukiwać kogoś, kto mógł nam pomóc w realizacji tego projektu. Stanęło na powiatowym urzędzie pracy w Gdańsku, który na jednej z konferencji poświęconej tematyce rynku pracy, gdzie my przedstawiliśmy cały koncept projektu, powiedział: „bardzo fajna inicjatywa, bardzo nam się to podoba”. Dyrektor urzędu zadeklarował, że jeśli wymyślimy sposób jak przekwalifikować osoby bezrobotne, to on bardzo chętnie zaangażuje się w taki projekt. No i od słowa do czynu, zrobiliśmy to! Po pierwszym projekcie 13 z 15 osób zostało natychmiast zatrudnionych, a później już działo się coraz więcej. 


PWB: Super, a powiedzcie, proszę, jak to się w takim razie stało – była fundacja, fajnie to działało, fajnie się rozkręciło. Co sprawiło, że pomyśleliście o tym, żeby w ogóle stworzyć Software Development Academy, jako firmę oddzieloną od fundacji?

MM: Zaczęliśmy obserwować, że wszystkie te kropki łączą się w jedną całość. Nie czuliśmy już, że jest potrzeba organizacji tego typu inicjatyw wspieranych tylko i wyłącznie poprzez instytucje państwowe. Zaobserwowaliśmy, że ta potrzeba występuje zarówno w firmach, u trenerów, którzy chcieliby się dzielić wiedzą, jak i u potencjalnych kursantów, dostrzegających duże korzyści w tym przekwalifikowaniu zawodowym do IT. 

Tworząc SDA połączyliśmy ambicje tych trzech grup interesariuszy, uwzględniając ich potrzeby. Wyraźnie dostrzegliśmy aspiracje klientów oraz uznaliśmy, że nie ma podstawy do dalszego korzystania z tak zwanej kroplówki instytucjonalnej. A że biznes zaczyna się od realizowania potrzeb konsumentów, stworzyliśmy płatną usługę dla naszych kursantów. 

Widzieliśmy, że w ramach tego procesu firmy są gotowe do tego, żeby pozyskiwać potencjalnych, przyszłych pracowników. Jednocześnie świetnie odnaleźli się też w tym trenerzy, bez których cały ten proces nie byłby możliwy. 

Połączenie tych trzech grup, tak jak wspomniałem, dało początek dla modelu biznesowego. Bardzo szybko dostrzegliśmy, że nie jest to tylko potrzeba w mikro skali, ale jest ona znacznie szersza i obejmuje nie tylko Trójmiasto. Zdaliśmy sobie również sprawę, że jest bardzo, ale to bardzo widoczna, właściwie w całym kraju i wtedy rozpoczęliśmy skalowanie tego pomysłu na nowe lokalizacje. 


PWB: Okej, jasne. Czyli w momencie, w którym zidentyfikowaliście już potrzebę – jaką misję sobie założyliście? Na czym to miało dokładnie polegać?

PM: Ja myślę, że była to w ogóle zmiana sposobu, w jaki uczymy rzeczy technologicznych. To, z czym chyba cały rynek mierzy się do dzisiaj, to problem związany z czasem w jakim jesteśmy w stanie pozyskiwać pracowników. 

Mówiąc wprost, 5-letnie studia to jest zbyt długi okres dla firmy, aby w dzisiejszych realiach czekać na pracowników. Z drugiej zaś strony bardzo często ta wiedza, która do tej pory jest serwowana na uczelniach, jest po prostu mocno nieaktualna. To, co my chcieliśmy od samego początku zrobić, to zbudować system edukacji, metodykę nauczania, która będzie pozwalała w sposób krótki, ale wystarczający zdobyć wszystkie niezbędne kompetencje do tego, aby rozpocząć pierwszą pracę. 

Nigdy też nie chcieliśmy przekonywać naszych klientów do tego, że oni będą wiedzieli już wszystko, ale raczej chcieliśmy przygotować ich do tego, że poprzez taką rozgrzewkę przed właściwym biegiem, po naszym kursie będą w stanie zdać pozytywnie pierwszą rekrutację do branży IT, a co za tym idzie rozpocząć pierwszą pracę. Jest to dopiero początek, bo bycie programistą czy praca w IT to nauka, która trwa całe życie. 

Za cel postawiliśmy sobie umożliwienie wejścia do tej branży, owianej trochę tajemnicą, jakimś mitem związanym z niedostępnością, jak największej rzeszy osób. I fajnie, że to się udało, bo dzisiaj możemy powiedzieć, że jest 15 tys. osób, które zaufało nam przez te prawie dziewięć lat, co uważam za spory sukces.


PWB: Jak najbardziej, super! Ale zanim te 15 tys. osób się zdecydowało, jak wyglądała organizacja pierwszego kursu? Od jakiego języka się zaczęło? Jak pozyskaliście pierwszych kursantów? 

MM: Może odpowiedź na to pytanie zostawimy Piotrowi, dlatego że on w całości odpowiadał za zarządzanie pierwszym kursem. Myślę, że doskonale i z detalami pamięta jak to się odbywało. 

PM: Tak było. To był ciekawy projekt, bo po pierwsze realizowaliśmy go w trybie w 100% dziennym, od ósmej do szesnastej. Po drugie wymagania, które były przed nami postawione były naprawdę trudne do spełnienia. Chociażby to, że codziennie rano musieliśmy dostarczyć świeży catering naszym klientom. Wówczas to nie było takie proste. Musiałem więc jeździć codziennie o siódmej rano dostarczać ten catering naszym kursantom przez kilka miesięcy. 

Natomiast sam kurs to było takie połączenie języka PHP z Java Scriptem. Z perspektywy czasu zastanawia nas, dlaczego akurat na taki kierunek się zdecydowaliśmy. Koniec końców ten wybór okazał się dużym sukcesem, bo tak jak powiedziałem 13 z 15 osób dostało pracę. 

Ówczesny kurs odbywał się w trochę innym trybie niż te, które organizujemy dzisiaj jako SDA. Jednak do tej pory przeprowadzamy takie kursy jako fundacja. Zorganizowany jest on natomiast w zupełnie innej skali i prowadzony jako projekt dedykowany dla osób bezrobotnych, zagrożonych wykluczeniem zawodowym albo realizowany w ramach środków unijnych. 

Nasz pierwszy kurs był projektem zawierającym w sobie dwa elementy. Pierwszym z nich była typowa nauka oparta o – tożsame do dzisiejszych – warsztaty z trenerami, odbywające się w salach – normalnych, takich fizycznych, za czym oczywiście tęsknimy w czasach pandemii. Drugim elementem były praktyki, staże w firmach zainteresowanych docelowym zatrudnieniem naszych absolwentów. 

Taki cały cykl kursu trwał około sześciu miesięcy. Jako, że był on realizowany w trybie dziennym, to był też dużo bardziej skondensowany, a cały materiał udało nam się zamknąć w trzy miesiące. Pozostałe trzy miesiące były etapem praktycznym, odbywającym się w ramach praktyk w firmach. Pokazało nam to, że tak naprawdę doświadczenie zdobywa się zaraz po wejściu do organizacji. Wiedza, którą przekazujemy jest praktyczna, ale dopiero wykorzystanie jej w firmie określa wartość pracownika na rynku pracy. I tak to właśnie wyglądało! 

Odnosząc się do trenerów, to warto powiedzieć, że ściągaliśmy ich właściwie z całej Polski. Spowodowane było to tym, że niekiedy ciężko było nam przedstawić i wyjaśnić ten koncept bardziej doświadczonym kolegom. Przekonaliśmy tych, którzy z nami już pracowali do tego, że pierwszymi trenerami muszą zostać… Oczywiście zebrali też rewelacyjne opinie jako pierwsi autorzy programu. 

Natomiast w późniejszym czasie zaczęli też do nas dołączać trenerzy z polecenia z innych części kraju, którzy przyjeżdżali i czerpali z tego sporo funu. Później te właśnie osoby zdecydowały się zostać z nami i kontynuować naukę w kolejnych grupach, a część z nich właściwie do dziś jest trenerami w ramach SDA. Także przez tych kilka lat nie tylko zbudowali oni swoją pozycję na rynku programistów, ale też stali się świadomymi mentorami, trenerami i do dziś czerpią z tego ogromną satysfakcję. 


PWB: Wspomniałeś o tym, że to był całkiem spory sukces, bo większość osób, które wzięły udział w tym kursie dostało pracę. A jak to w ogóle wygląda jeśli chodzi o absolwentów? Macie jakieś najciekawsze historie, które siedzą Wam z tyłu głowy? Pamiętacie jakieś oryginalne przebranżowienie?

MM: Ach, dobre pytanie. Muszę przyznać, że tych historii było i są setki. Niedawno analizowaliśmy z jakich profesji wywodzą się osoby, które biorą udział w naszych kursach i przekrój jest bardzo rozległy – przez wszystkie możliwe zawody, specjalizacje, od dziedzin typowo humanistycznych przez techniczne i około-techniczne. 

Naszymi kursantami byli nie tylko nauczyciele matematyki, ale też innych specjalizacji. Naszą szczególną uwagę zwróciła osoba, która wcześniej prowadziła zakład pogrzebowy. Właśnie to utkwiło nam w pamięci, dzięki jakiejś fakturze czy umowie, która nam przy okazji gdzieś tam mignęła. Innym przykładem jest osoba, która przeniosła się z zagranicy – gdzieś ze Wschodu do Warszawy i później prowadziła jakiś bar szybkiej obsługi, a następnie przekwalifikowała się z wykorzystaniem naszych kursów. 

Ciekawe są też przypadki osób, które rozpoczynały kurs w wieku mocno powyżej pięćdziesiątki, a ostatecznie świetnie sobie poradziły. Mieliśmy też osoby, które zaczęły bardzo wcześnie i startowały mając 14, 15 lat i dosyć szybko wchodziły z nami do branży. Także przekrój tych ludzi jest naprawdę bardzo duży. Myślę, że to właśnie pokazuje, że nie ma określonej specyfiki, zawodu czy wcześniejszego doświadczenia, które by uniemożliwiało podążanie tą ścieżką i wykonanie zmiany razem z nami. 

Bardzo często nasi potencjalni kursanci pytają właśnie o to, czy wcześniejsze, konkretne doświadczenie pomaga im czy przeszkadza w przekwalifikowaniu się razem z SDA. To, co jest jednak ważne i wspólne dla wszystkich osób, które biorą udział w naszych kursach, to ponadprzeciętna determinacja i sportowa waleczność, żeby dokonać zmiany. I to na pewno jest wspólne dla wszystkich osób, które biorą udział w naszych kursach. 

Oczywiście część ma lepsze predyspozycje, część w jakiś sposób trochę szybciej łapie nowe rzeczy, które się pojawiają na kursie. Część musi trochę bardziej powalczyć. Natomiast to, co łączy wszystkie te osoby, to silne ukierunkowanie na cel i skupienie się na tym procesie. Każda zmiana, również taka jak ta, wymaga pracy i nastawienia się, że w tym okresie mojego życia, to jest coś na czym chciałbym się skupić i po prostu nie można się poddawać, chociaż może to brzmieć banalnie. Myślę, że jest to taką totalną podstawą rozpoczęcia przekwalifikowania i sukcesu transformacji zawodowej.


PWB: Jasne, masz rację, że każda zmiana to faktycznie jest coś, co wymaga determinacji. A wspominałeś o tym, że Ci kursanci – ich historie, ich wykształcenie i wcześniejsze doświadczenie zawodowe były bardzo różnorodne. A jak to wygląda jeśli chodzi o ludzi z zagranicy? Czy ta ekspansja, która się wydarzyła, te inne kraje, w których postanowiliście działać jako SDA, były wynikiem tego, że zgłaszali się do Was ludzie z zagranicy albo tacy, którzy chcieli uczyć się po angielsku? Czy może ta historia wyglądała troszeczkę inaczej?

MM: Myślę, że z naszym projektem zagranicznym było dosyć podobnie, jak z projektem realizowanym po raz pierwszy, a następnie wdrażanym do kolejnych miast. Któregoś razu zaczęliśmy się zastanawiać nad tym, że problem, przed którym stoją nasi potencjalni klienci, jak i firmy zlokalizowane w naszym regionie, jest dosyć tożsamy. 

Inwestorzy zagraniczni poszukujący wtedy, ale również i dziś lokalizacji dla swoich oddziałów, dość podobnie traktują cały nasz region, który wydaje się być generalnie atrakcyjny pod kątem lokalizowania swojego biznesu. Tak naprawdę nie do końca ma dla nich znaczenie czy to jest Praga, Budapeszt, Bukareszt czy Warszawa. Stąd wziął się pomysł przeskalowania działalności poza granice Polski. 

Drugi elementem jest to, że łączy nas wspólna historia oraz fakt pozostawania na zbliżonym etapie rozwoju, co pozostałe kraje regionu. Co więcej, przewidywany wzrost tych krajów w perspektywie kolejnych 5, 10, 15 lat i być może dłużej, będzie plasował się na podobnym poziomie dynamiki. Kolejnym elementem wspólnym było to, że wszystkie te kraje i społeczeństwa mają aspirujące nastawienie, do tego co się z nimi dzieje. Aktualnie postrzegamy rynki zachodnie jako takie, które są już dojrzałe i które już są – jak ja to zawsze mówię – najedzone, a tym samym trochę mniej im się chce niż pozostałym. 

Natomiast cały nasz region Europy Środkowo-Wschodniej jest trochę na takim dorobku i chce mu się bardziej oraz szybciej. W związku z tym potencjalne projekty inwestycyjne w postaci przekwalifikowania się do branży dającej lepsze perspektywy rozwoju powinny być tak samo atrakcyjne w Warszawie, Bukareszcie, Pradze czy Tallinnie.

Stąd nasze postanowienie i wybór za cel Rumunii, która z naszego punktu widzenia była krajem atrakcyjnym pod względem liczby mieszkańców i liczby dużych miast. Równocześnie dostrzegliśmy, że jest też krajem podążającym trochę za przykładem Polski oraz widzieliśmy sporo sukcesów polskich marek, którym udało się fajnie zeskalować biznes wchodząc na rynek rumuński.

Stąd właśnie pomysł, żeby dokonać takiej wstępnej analizy potencjału na rynku rumuńskim. Mówiąc analiza potencjału, nie mam tutaj na myśli kupowania raportów od wielkiej czwórki, ale raczej tę pierwotną analizę. Miała ona polegać na wynajęciu kampera i objechaniu dziesięciu miast w Rumunii oraz próbie spotkania się z potencjalnymi klientami, przedstawienia naszej idei oraz uzyskania reakcji ze strony potencjalnych klientów. 

Ostatecznie na kampera się nie zdecydowaliśmy, bo w Rumunii dużo lepiej wyglądają międzymiastowe połączenia lotnicze niż lokalne drogi, po których musielibyśmy się poruszać. W związku z tym na początek wybraliśmy pięć miast i tam pojechaliśmy. Przeprowadzaliśmy spotkania po angielsku, nie mając nikogo kto współpracowałby z nami na miejscu – na szczęście udało nam się szybko pozyskać potencjalnego partnera, dzisiaj Account Managera działającego w Rumunii i na Węgrzech. Ta współpraca jest jednym z naszych dużych sukcesów, co pokazuje jak istotni są ludzie w tym biznesie, na których natrafiliśmy na przestrzeni ostatnich ośmiu lat.


PWB: Jasne, jak najbardziej. Wiadomo, że ludzie to zawsze podstawa dobrego działania firmy i rozwoju. A gdybyśmy zrobili jeszcze taki krok wstecz — mamy Polskę, mamy Rumunię, jakie jeszcze kraje teraz są aktywne jeśli chodzi o działania Akademii?

PM: Jesteśmy obecnie oprócz Rumunii, tak jak zostało już wspomniane, na Litwie, Łotwie i w Estonii, czyli we wszystkich krajach bałtyckich. Z bardzo dużą dynamiką rozwija się rynek czeski, który w tej chwili rozszerza się również na Słowację. Właściwie mamy klientów w obu tych krajach. Natomiast obecnie jest tak, że rzeczywiście Słowacy korzystają z naszych kursów w Czechach. Chcemy to rozdzielić i dać im możliwość skorzystania z lokalnych kursów w lokalnym języku. 

Z takich ciekawszych destynacji, które mogłyby się wydawać nieoczywiste, są to: Albania i Filipiny. Oprócz tego kraje skandynawskie: Finlandia i Dania, gdzie również prowadzimy kursy dla lokalnej społeczności, a także Wielka Brytania, gdzie SDA nadal jest obecne. Tych destynacji łącznie jest w tej chwili około dziesięciu i oczywiście mamy w planach kolejne. Tak jak wspominał Michał, bardzo intensywnie rozwijamy rynek na Węgrzech oraz myślimy mocno o ekspansji na kolejne kraje w ramach Bałkanów. 


PWB: A czy mógłbyś zdradzić jakie to będą kraje? Jakie destynacje chcielibyście podbić? 

PM: Bardzo mocno wierzymy w cały region, więc myślimy o Kosowie, które kulturowo i mentalnie zbliżone jest do Albanii. Jest to dla nas dość oczywisty krok ze względu na to, że albański jest tam jednym z języków administracyjnych. Oprócz tego myślimy o krajach takich jak: Serbia czy Macedonia z uwagi na rozwiniętą branżę IT. Pozostają więc one na orbicie naszych zainteresowań i pewnie będą to kolejne kierunki, które będziemy mocno rozważali. Oczywiście specyfika tych rynków jest zupełnie inna niż specyfika rynków Europy Środkowo-Wschodniej. Natomiast w naszej ocenie jest to kierunek, który będzie budził coraz większe zainteresowanie potencjalnych inwestorów, a co za tym idzie, nasza obecność na tych rynkach staje się uzasadniona. 


PWB: Jakie jeszcze macie cele, pomijając podbijanie świata? Z czym chcielibyście wyjść do ludzi? Jak chcielibyście rozwijać firmę i jakie są Wasze plany na przyszłość?

MM: Myślę, że jesteśmy w bardzo ciekawym momencie. W zasadzie już od 2014 roku postrzegaliśmy ten moment, jako niezwykle napędzający naszą działalność. 

Natomiast to, co się wydarzyło po pandemii, to jest druga, może trzecia już fala digitalizacji i myślenia firm o tym, jak niezwykle istotny jest obszar technologiczny zarówno w biznesie, ale właściwie i we wszystkich dziedzinach. Myślę, że przed nami jeszcze największa fala. Na zeszłorocznym World Economic Forum mówiło się o tym, że do 2030 roku około 1 miliarda ludzi na świecie będzie musiało zmienić swoją profesję lub przekwalifikować się do nowych zawodów lub specjalizacji. 

Należy sobie wprost powiedzieć, że te specjalizacje w największej mierze są związane właśnie z obszarem szeroko pojętych technologii. I to właśnie brzmi jak wyzwanie dla SDA! Te ostatnie osiem lat, szczególnie nabranie bardzo różnych doświadczeń pracy i próby wsparcia różnych grup osób, które wymagały przekwalifikowania oraz praca z różnymi partnerami biznesowymi od start-upów technologicznych wyspecjalizowanych w danej jakiejś niszy poprzez polskie software house’y, globalne korporacje, realizowanie całych programów przekwalifikowania czy akademii programowania dla dużych partnerów biznesowych, ale też dla instytucji i rządów niektórych krajów było takim przygotowaniem SDA do tego, żeby w kolejnym okresie, w latach 2022–2030, być istotnym partnerem na rynku pracy służącym dostosowywaniu dzisiejszego społeczeństwa do potrzeb, jakie będą przed nim stawiane. 

W dużej mierze szykujemy się do tego, że już wkrótce pojawią się programy, których celem będzie przekwalifikowanie nie setek osób, ale właściwie tysięcy, a być może dziesiątek tysięcy we współpracy z bardzo różnymi podmiotami, w ramach których odbywać się będą transformacje całych grup zawodowych. Myślę, że nasza ekspertyza, którą do tej pory pozyskaliśmy z projektów, o których wspomniałem, jest czymś, co jak najbardziej możemy wykorzystać do tego, żeby pomagać właśnie w tego typu przedsięwzięciach. 

Jednym słowem uważamy, że segment naszej współpracy z firmami, a z drugiej strony z instytucjami mającymi na celu zaangażowanie się w programy przekwalifikowania zawodowego, będzie rozwijał się bardzo szybko. Jednocześnie istotnym aspektem naszego core’u biznesowego pozostanie praca z kursantami i osobami, które są zainteresowane przekwalifikowaniem zawodowym, a jest to coś, co opanowaliśmy, myślę w bardzo dużym stopniu. 

To jest cały proces zmiany – świadomość w jakim momencie ta zmiana jest potrzebna i jakim ludziom jest potrzebna. W jaki sposób dokonać prawidłowej identyfikacji potrzeb? Co potencjalnie może wpłynąć korzystnie na moją ścieżkę zawodową? W jaki sposób dobrze przygotować się do takiego procesu? W jaki sposób wybrać odpowiednią ścieżkę nauczania i jak pomyślnie wejść do nowego obszaru zawodowego? Myślę, że ten proces jest kluczowy, a to co będzie tę ścieżkę wypełniało treścią, czyli technologia, języki programowania, specjalizacje, to jest coś, co będzie się na pewno zmieniać. 

Dzisiaj pewnie ciężko przewidzieć wszystkie obszary, w których SDA będzie obecne. Można by było wymieniać różnego rodzaju aktualnie gorące słowa, jak: sztuczna inteligencja, blockchain, machine learning, cyber security i pewnie jeszcze wiele innych obszarów. Na to oczywiście jesteśmy gotowi i część z tego typu przedsięwzięć już realizujemy. Spodziewam się, że w okresie kolejnych ośmiu lat pojawi się jeszcze wiele nowych specjalizacji, których być może nazw w ogóle dzisiaj nie znamy. Natomiast zbierając doświadczenie i mając taką kadrę trenerską, jaką dzisiaj SDA dysponuje, czyli ponad 1300 czy 1400 osób, które z nami pracuje w bardzo różnych specjalizacjach technologicznych, jesteśmy gotowi na wyzwania, które będą stały przed nami w najbliższym czasie. 

Szczególnie, że bardzo mocno z Piotrem wierzymy, że to właśnie region, w którym dzisiaj jesteśmy będzie odgrywał znaczącą rolę w tych zmianach, które nadchodzą — zarówno z punktu widzenia tego, że stajemy się jedną z najbardziej gorących destynacji pod kątem lokowania inwestycji zagranicznych, jak i z racji dysponowania kadrami o największym potencjale. Naszym mentorom po prostu chce się rozwijać. Obserwując ostatnie trendy na zachodzie, typu wielka ucieczka od pracy i tym podobne nastroje, widzimy potencjał naszych lokalnych społeczeństw. 

Inwestycje typu Venture Capital Private Equity w obszarze technologicznym, pierwsze przedsięwzięcie na skalę dolarowych unicornów, właśnie u nas w regionie, na które przecież tyle lat czekaliśmy, pokazują kolejne elementy sprzyjające rozwojowi. Zarówno inwestycje technologiczne, jak i perspektywa unijna i pewnie kolejne działania unijne związane w istotnym stopniu z podnoszeniem kwalifikacji powodują, że jesteśmy utwierdzeni w tym, że nasze ukierunkowanie na Europę Środkowo-Wschodnią było i będzie czymś, na czym SDA będzie w stanie budować bardzo dużą dynamikę wzrostu w kolejnych latach. 


PWB: Z tego co mówisz wynika, że tak naprawdę cały czas te potrzeby rynku rosną i będą rosły jeszcze bardziej. Wiemy już, że branża IT cieszy się dużym zainteresowaniem, zapewnia fajne zarobki, umożliwia pracę zdalną, więc jest dosyć fajnym kierunkiem , wartym przekwalifikowania się. A co byście powiedzieli takim osobom, które myślą o tym, ale na ten moment jeszcze nie zdecydowały się na to żeby pójść w tą stronę? Wiadomo, że każda taka zmiana wiąże się z dużą ilością pracy, stresu czy ryzyka. Co moglibyście doradzić takim osobom, które chcą zapisać się na taki kurs, ale na ten moment jeszcze nie czują, że mogą się na to odważyć?

PM: Nie bójcie się. My do tego zachęcamy też na naszej stronie www. Pierwszym hasłem, które zobaczycie na niej jest: „Odważ się. Dokonaj zmiany”. Myślę, że obydwaj z Michałem bardzo mocno wierzymy w to, że ta zmiana na obecnym rynku pracy jest czymś nie tyle oczywistym, co w dłuższej perspektywie nieuniknionym. Zarówno raporty przygotowywane przez World Economic Forum czy instytucje zainteresowane specyfiką rynku pracy na świecie mówią, że przekwalifikowanie zawodowe będzie nam towarzyszyć w przyszłości i musimy się z tym pogodzić, czy tego chcemy, czy nie. 

Pewnie gdyby dziesięć lat temu ktoś zastanowił się nad tym, że w perspektywie kilku lat powstaną zawody takie jak: instagramerka, youtuber czy specjalista od social mediów, to by nie uwierzył. Dzisiaj te role wydają się nam czymś tak oczywistym, że nie wyobrażamy sobie rynku pracy bez nich. Myślę, że obecnie też jest trochę tak, że za dziesięć lat powstaną zawody, o których dzisiaj nawet nie śnimy. Już widzimy, jakie są trendy związane z kryptowalutami i obszarem Big Data. Musimy sobie uświadomić, że ten obszar tak zwanego digital skills będzie nam towarzyszył przez całe życie. Działa to podobnie jak z językiem angielskim – ci, którzy w latach 90. zdecydowali się na jego naukę, obecnie traktują go jako drugi język i bez problemu odnajdują się na globalnym rynku pracy. 

Osobiście bardzo mocno wierzę, że umiejętności cyfrowe, niekoniecznie programowanie, ale w ogóle chęć rozwoju w tym kierunku stanie się czymś, co w dłuższej perspektywie będzie stanowiło przewagę konkurencyjną. Jeśli będziemy obawiali się tego, czy roboty wyprą naszą pracę, to w IT możemy powiedzieć, że ktoś te roboty zawsze musi programować i musi nad nimi panować, a będą to właśnie osoby posiadające umiejętności i kompetencje cyfrowe. Także, raz jeszcze – nie bójcie się, bo ta zmiana jest możliwa. Piętnaście tysięcy historii naszych absolwentów pokazuje, że naprawdę nie ma czego się bać. Oczywiście, jest ciężko. Jest krew, pot, ból i łzy, ale czasem warto tę krew i pot przelać, żeby zacząć nowe życie.


PWB: Super. Michał, masz coś do dodania?

MM: Zdecydowanie się zgadzam. Jesteśmy w momencie, w którym każdy podejmuje nowe wyzwania. Problem polega na tym, że później w tych postanowieniach, które sobie zrobimy trzeba wytrwać. Myślę, że tutaj jest podobnie, analogicznie do chodzenia na siłownię czy trzymania się diety – kluczowe jest to, żeby wziąć odpowiedzialność za decyzje, które się podejmuje i przede wszystkim móc spojrzeć sobie w oczy i dotrzymać danego słowa. Z tego co my obserwujemy właśnie to jest kluczowe — wytrwałość i rozpoczęcie z wizją tego, że chce dokonać się faktycznej zmiany oraz walczyć o potencjalnie lepszą przyszłość i karierę. Myślę, że tego życzymy wszystkim, którzy podejmują się tego trudnego wyzwania. 

Natomiast, jak pokazują historie naszych absolwentów, które mam nadzieję, będą przedstawione na łamach tej serii, naprawdę warto. Zobaczycie jak niezwykłe są te transformacje… Patrząc i obserwując je wewnątrz zespołu SDA, sami nie możemy uwierzyć w jaki sposób ludzie są w stanie zmienić całe swoje życie. Mówimy tutaj o zmianie zawodu, ale też o niesamowitych możliwościach zagwarantowanych dzięki kompetencjom – otwierania własnych biznesów, pracy doradczej, programowania czy budowania swojej sieci kontaktów.

Możliwości naprawdę są niesamowite więc wydaje się, że ten obszar technologiczny jest dzisiaj takim angielskim kluczem, który otwiera wiele możliwości i perspektyw na to, co dalej robić ze swoją karierą. 

Sprawdź nasz podcast!

sprawdzam