Najbardziej optymistyczny (dla pracodawców) scenariusz przewiduje, że w Polsce dopiero ok. 2030 r. uda się rozwiązać problem niedoboru programistów. Możliwe jednak, że tak się nie stanie. Nie tylko z powodu niżu demograficznego, spadającej liczby absolwentów informatyki oraz tzw. drenażu mózgów, czyli przejmowania polskich specjalistów przez zagraniczne firmy. Kluczowy powód to dynamiczne tempo rozwoju cyfrowej gospodarki, która generuje zapotrzebowanie na wykwalifikowanych pracowników IT. Nawet jeśli ulegnie ono tymczasowemu spowolnieniu wskutek epidemii koronawirusa, to o odwróceniu trendu nie może być mowy. To oczywiste: świat nie porzuci nowych technologii, które pozwalają skuteczniej zmagać się z coraz większymi wyzwaniami.
Branża IT od początku wieku wychodzi zwycięsko z kolejnych kryzysów ekonomicznych. Jasne, nie omijały jej wstrząsy, redukcje, upadłości. W systemie naczyń połączonych, jakim jest globalna gospodarka, każda jej gałąź narażona jest na skutki spowolnienia czy recesji. Jednak dla firm z branży technologicznej odbicie przychodziło wyjątkowo szybko. W dodatku spora ich część nie odczuwała poważniejszych turbulencji, a wiele potrafiło wykorzystać okres zawirowań do wzmocnienia swojej pozycji. Również bieżące skutki spowolnienia są znacznie słabiej odczuwalne w sektorze IT. Straty funduszów inwestujących w spółki technologiczne są nawet ponad pięciokrotnie niższe niż tych inwestujących w innych sektorach gospodarki, jak energetyce, finansach czy przemyśle.
Ten niemal ciągły „ruch w interesie” odczuwają m.in. pracownicy. Obecnie co szósta oferta zatrudnienia dotyczy branży IT. Według prognoz Ministerstwa Cyfryzacji do 2025 r. wokół rozwiązań związanych z technologiami informatycznymi w Polsce powstanie 200 tys. miejsc pracy. Tak duże zapotrzebowanie na wykwalifikowane kadry przekłada się na wysokie zarobki. Wynagrodzenia doświadczonych programistów od średniej krajowej dzieli przepaść. Ale nawet juniorzy nie mają powodów do narzekań.
Początkujący deweloperzy mogą liczyć na ok. 5,5 tys. zł brutto. Średni szczebel to już o 5 tys. zł więcej. Z kolei seniorzy zarobią ponad 16 tys. zł. Pensje oczywiście nie maleją. Przykładowo w 2019 r. wynagrodzenia programistów Javy wzrosły o 5,5 proc., a specjalistów od JavaScript o 6,4 proc. rok do roku. Doświadczeni backendowcy zarobili w zeszłym roku aż o 8,3 proc. więcej niż w roku 2018. To liczby, które działają na wyobraźnię. I mogą skutecznie zmotywować do spróbowania swoich sił w branży IT.
Ale czy epidemia COVID-19 nie przerwie dobrej passy programistów? Wątpliwe. Wiele wskazuje na to, że tarapaty, w jakich znalazła się światowa gospodarka, podziałają na korzyść rynku IT. W swojej niedawnej publikacji „New York Times” już w tytule informował, że na kryzysie najprawdopodobniej zyskają spółki Big Tech. Tacy giganci, jak Facebook, Apple czy Netflix dostali wiatru w żagle już na początku „lockdownu”, gdy zamknięci w czterech ścianach zaczęliśmy spędzać więcej czasu w sieci.
Nie jest to zresztą efekt chwilowego przestawienia rzeczywistości na inne tory, tylko wzmocnienie wieloletniego trendu. Do sieci przenosi się biznes i administracja. Również nasze codzienne zachowania coraz bardziej związane są z aktywnością w sieci. Rozwiązania informatyczne wdrażane są na coraz szersza skalę w wielu dziedzinach życia. Obecna pandemia dodatkowo przyspiesza ten proces. Kilka tygodni „kwarantanny” zwiększyło popularność zakupów online, komunikatorów internetowych, systemów telekonferencyjnych, narzędzi do pracy zdalnej, gier komputerowych czy e-sportów. To zmiany, które pozostaną z nami również po wygaśnięciu pandemii i będą wpływały na trendy rynkowe. Wszystkie z nich sprzyjają rozwojowi branży IT – nie tylko globalnym gigantom, ale również mniejszym firmom oferującym cyfrowe produkty.
Jednak odporność sektora technologicznego na kryzys ma znacznie trwalsze podstawy niż tymczasowe wzmożenie naszej aktywności internecie. Długoterminowe perspektywy rynku IT związane są m.in. z rozwojem:
Zgodnie z szacunkami ekspertów z Oxford Economics i Huawei wartość cyfrowej gospodarki wynosi 11,5 biliona dolarów w skali świata, a tempo jej wzrostu w ciągu ostatnich piętnastu lat było dwuipółkrotnie wyższe niż dynamika PKB. To lokomotywa, której nie da się zahamować.
Firmy oczywiście muszą dostosowywać swoje działania do nagłych zmian rynkowych. Dla niektórych oznacza to cięcie kosztów i etatów, dla innych – wręcz przeciwnie. Bardzo ciekawe dane w tym zakresie prezentuje opracowanie agencji McKinsey, dotyczące m.in. zachowania spółek technologicznych podczas kryzysu z początku wieku. Wynika z niego, że liderzy rynku, którzy utrzymali swoją pozycję podczas recesji w latach 2000–2002 zwiększali wydatki średnio o 6 proc. Ci, którzy postawili na oszczędzanie, tracili. Dodatkowo część firm, zamiast pozbywać się personelu, zwiększała zatrudnienie o ok. 2 proc. I znowu – ci, którzy postawili na cięcia, okazali się późniejszymi przegranymi.
Jak to możliwe? To proste. Informatyzacja i automatyzacja dla spółek z pozostałych branż oznacza optymalizację kosztów. Dlatego kryzys jest szansą dla innowacyjnych firm IT, które nieustannie poszukują wykwalifikowanych pracowników. By znaleźć zatrudnienie w branży, nie potrzeba już wykształcenia uniwersyteckiego. Jak wynika z badania Developer Survey, już w 2016 r. 69 proc. programistów zatrudnionych w USA przyznawało, że przynajmniej w części są samoukami, a mniej niż jedna piąta legitymuje się tytułem magistra informatyki. Jednocześnie ponad jedna czwarta to absolwenci online’owych kursów programowania. Takich jak te, realizowane przez Software Development Academy (SDA).
Dzięki zdalnym szkoleniom SDA można nauczyć się od podstaw najpopularniejszych języków programowania, takich jak Java czy Python, nawet w stopniu gwarantującym znalezienie zatrudnienia. Szczególnie ten ostatni polecany jest na „start”: uchodzi za najłatwiejszy w nauce, a jego składnia jest bardziej zbliżona do składni języka naturalnego niż składnia innych języków programowania. SDA oferuje również kursy dla testerów oprogramowania oraz osób chcących spróbować swoich sił jako frontendowcy. Każda z tych opcji pozwala na względnie szybkie (kursy trwają od ok. 140 do 330 godzin) uzyskanie kwalifikacji odpornych na kryzysy gospodarcze i rozpoczęcie długoletniej przygody z branżą IT.
Źródła:
Boom na programistów potrwa do 2030 roku – prognoza ekspertów
Praca na rynku IT
5 top growth Tech stock
Koronawirus zmieni rynek pracy. Branża IT może dać zatrudnienie
W IT biją kolejne rekordy
Praca na rynku IT
Coronavirus: Facebook, Amazon, YouTube
Trends in the information technology sector
Five ways coronavirus will affect the connectivity tech industry
High Tech finding opportunity in the downturn
Stack-overflow Survey